Home
Piano Music
Piano Music Library
Top composers »
Bach
Beethoven
Brahms
Chopin
Debussy
Grieg
Haydn
Mendelssohn
Mozart
Liszt
Prokofiev
Rachmaninoff
Ravel
Schubert
Schumann
Scriabin
All composers »
All composers
All pieces
Search pieces
Recommended Pieces
Audiovisual Study Tool
Instructive Editions
Recordings
PS Editions
Recent additions
Free piano sheet music
News & Articles
PS Magazine
News flash
New albums
Livestreams
Article index
Piano Forum
Resources
Music dictionary
E-books
Manuscripts
Links
Mobile
About
About PS
Help & FAQ
Contact
Forum rules
Pricing
Log in
Sign up
Piano Forum
Home
Help
Search
Piano Forum
»
Piano Board
»
Repertoire
»
Chopin Ballades
Print
Pages: [
1
]
Go Down
Topic: Chopin Ballades
(Read 1844 times)
presto agitato
PS Silver Member
Sr. Member
Posts: 745
Chopin Ballades
on: February 10, 2005, 06:23:12 PM
The Ballades were composed on a set of polish poems. Do you know where can i find those poems on the net?
Thaks
Logged
The masterpiece tell the performer what to do, and not the performer telling the piece what it should be like, or the cocomposer what he ought to have composed.
--Alfred Brendel--
Ballades by Chopin
liszt1022
PS Silver Member
Sr. Member
Posts: 659
Re: Chopin Ballades
Reply #1 on: February 10, 2005, 06:56:47 PM
It was Robert Schumann who said he thought Chopin's Ballades were inspired by Mickiewicz, and Chopin never said that. But, people usually associate the poem "Undine" with the 3rd Ballade in A-flat, and "Switez" with the 2nd Ballade in F major. I can't find the texts though...
Logged
molto_vivace
PS Silver Member
Newbie
Posts: 12
Re: Chopin Ballades
Reply #2 on: February 10, 2005, 09:51:02 PM
Chopin was inspired of the "Lithuanian Ballades" written by Mickiewicz. His sense for sagas and legends was proved by Slowacki. e.g. He wrote ballade #1 during his stay in Leipzig (Germany). Schumann said ballade #1 is one of Chopin's wildest and idiosyncratic compositions. It is based on a brutal saga about a Lithuanian hero "Conrad Wallenrod" - the starting Largo (pesante) played unisono... (compare the theme of Etude #7 op.25)
2nd Ballade is based on Mickiewicz's poem (The Switez)... short summary of the poem:
A woman tells fishermen that young girls found a city under water where they turned into flowers to escape from a russian horde...
3rd ballade is based on H. Heine's Lorelei and Mickiewicz's Undine, that also deal with waterworlds... (-> Ravel)
4th ballade -> Mickiewicz - the 3 Budry brothers
the brothers were sent out by their father to search for a martens tail and a silver veil and returned with a bride from an unknown place...
sry for my english
hope it helps....
greetz Karl
Logged
lenny
PS Silver Member
Sr. Member
Posts: 541
Re: Chopin Ballades
Reply #3 on: February 10, 2005, 11:44:42 PM
funnily, i just came back from a recital where a taiwanese pianists played the complete balldes
Logged
love,peace,hope,fresh coconuts
steinwayguy
PS Silver Member
Sr. Member
Posts: 991
Re: Chopin Ballades
Reply #4 on: February 11, 2005, 04:39:21 AM
If you have the Alfred Cortot edition of the Ballades there is a good introduction to each of them with more detailed summaries of the poems.
Logged
Hamfast
PS Silver Member
Jr. Member
Posts: 64
MICKIEWICZ-"Switez"-Orginal Version
Reply #5 on: February 11, 2005, 06:59:28 AM
Adam Mickiewicz
Świteź
BALLADA
DO MICHAŁA WERESZCZAKI
Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie,
Do Płużyn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzymać; twe konie,
Byś się przypatrzył jezioru.
Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego kształcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.
Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą,
I dwa obaczysz księżyce.
Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy
Pod niebo idzie równina,
Czyli też niebo swoje szklanne stropy
Aż do nóg twoich ugina:
Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,
Dna nie odróżnia od szczytu,
Zdajesz się wisieć; w środku niebokręga,
W jakiejś otchłani błękitu.
Tak w noc, pogodna jeśli służy pora,
Wzrok się przyjemnie ułudzi;
Lecz żeby w nocy jechać; do jeziora,
Trzeba być; najśmielszym z ludzi.
Bo jakie szatan wyprawia tam harce!
Jakie się larwy szamocą!
Drżę cały, kiedy bają o tym starce,
I strach wspominać; przed nocą.
Nieraz śród wody gwar jakoby w mieście,
Ogień i dym bucha gęsty.
I zgiełk walczących, i wrzaski niewieście,
I dzwonów gwałt, i zbrój chrzęsty.
Nagle dym spada, hałas się uśmierza,
Na brzegach tylko szum jodły,
W wodach gadanie cichego pacierza
I dziewic żałośne modły.
Co to ma znaczyć? - różni różnie plotą,
Cóż, kiedy nie był nikt na dnie;
Biegają wieści pomiędzy prostotą,
Lecz któż z nich prawdę odgadnie?
Pan na Płużynach, którego pradziady
Były Świtezi dziedzice,
Z dawna przemyślał i zasięgał rady,
Jak te zbadać; tajemnice.
Kazał przybory w bliskim robić; mieście
I wielkie sypał wydatki;
Związano niewód głęboki stóp dwieście,
Budują czółny i statki.
Ja ostrzegałem: że w tak wielkim dziele
Dobrze, kto z Bogiem poczvna,
Dano więc na mszą w niejednym kościele
I ksiądz przyjechał z Cyryna.
Stanął na brzegu, ubrał się w ornaty,
Przeżegnał, pracę pokropił.
Pan daje hasło: odbijają baty,
Niewód się z szumem zatopił.
Topi się, pławki na dół z sobą spycha,
Tak przepaść; wody głęboka.
Prężą się liny, niewód idzie z cicha,
Pewnie nie złowią ni oka.
Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło,
Ciągną ostatek więcierzy:
Powiemże, jakie złowiono straszydło?
Choć; powiem, nikt nie uwierzy.
Powiem jednakże: nie straszydło wcale,
Żywa kobieta w niewodzie,
Twarz miała jasną, usta jak korale,
Włos biały skąpany w wodzie.
Do brzegu dąży, a gdy jedni z trwogi
Na miejscu stanęli głazem,
Drudzy zwracają ku ucieczce nogi,
Łagodnym rzecze wyrazem:
"Młodzieńcy, wiecie, że tutaj bezkarnie
Dotąd nikt statku nie spuści,
Każdego śmiałka jezioro zagarnie
Do nieprzebrnionych czeluści.
I ty, zuchwały, i twoja gromada
Wraz byście poszli w głębinie,
Lecz że to kraj był twojego pradziada,
Że w tobie nasza krew płynie -
Choć godna kary jest ciekawość pusta,
Lecz żeście z Bogiem poczęli,
Bóg wam przez moje opowiada usta
Dzieje tej cudnej topieli.
Na miejscach, które dziś piaskiem zaniosło,
Gdzie car i trzcina zarasta,
Po których teraz wasze biega wiosło,
Stał okrąg pięknego miasta.
Świteź, i w sławne orężem ramiona,
I w kraśne twarze bogata,
Niegdyś od książąt Tuhanów rządzona
Kwitnęła przez długie lata.
Nie ćmił widoku ten ostęp ponury;
Przez żyzne wskróś okolice
Widać stąd było nowogródzkie mury,
Litwy naówczas stolicę.
Raz niespodzianie obległ tam Mendoga
Potężnym wojskiem car z Rusi;
Na całą Litwę wielka padła trwoga,
Że Mendog poddać; się musi.
Nim ściągnął wojsko z odległej granicy,
Do ojca mego napisze:
Tuhanie! w tobie obrona stolicy,
Spiesz, zwołaj twe towarzysze.
Skoro przeczytał Tuhan list książęcy
I wydał rozkaz do wojny,
Stanęło zaraz mężów pięć; tysięcy,
A każdy konny i zbrojny.
Uderzą w trąby, rusza młódź, już w bramie
Błyska Tuhana proporzec,
Lecz Tuhan stanie i ręce załamie,
I znowu jedzie na dworzec.
I mówi do mnie: Jaż własnych mieszkańców
Dla obcej zgubię odsieczy?
Wszak wiesz, że Świteź nie ma innych szańców
Prócz naszych piersi i mieczy.
Jeśli rozdzielę szczupłe wojsko moje,
Krewnemu nie dam obrony;
A jeśli wszyscy pociągniem na boje,
Jak będą córy i żony?
Ojcze - odpowiem - lękasz się niewcześnie,
Idź, kędy sława cię woła,
Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie
Widziałam jego anioła.
Okrążył Świteź miecza błyskawicą
I nakrył złotymi pióry.
I rzekł mi: "Póki męże za granicą,
Ja bronię żony i córy". -
Usłuchał Tuhan i za wojskiem goni,
Lecz gdy noc spadła ponura,
Słychać; gwar z dala, szczęk i tętent koni,
I zewsząd straszny wrzask: ura!
Zagrzmią tarany, padły bram ostatki,
Zewsząd pocisków grad leci,
Biegą na dworzec starce, nędzne matki,
Dziewice i drobne dzieci.
Gwałtu! - wołają - zamykajcie bramę!
Tuż, tuż za nami Ruś wali.
Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same,
Śmierć; nas od hańby ocali.
Natychmiast wściekłość; bierze miejsce strachu;
Miecą bogactwa na stosy,
Przynoszą żagwie i płomień do gmachu
I krzyczą strasznymi głosy:
"Przeklęty będzie, kto się nie dobije!"
Broniłam, lecz próżny opór,
Klęczą, na progach wyciągają szyje,
A drugie przynoszą topor.
Gotowa zbrodnia: czyli wezwać; hordy
I podłe przyjąć; kajdany,
Czy bezbożnymi wytępić; się mordy;
Panie! - zawołam - nad Pany!
Jeśli nie możem ujść; nieprzyjaciela,
0 śmierć; błagamy u ciebie,
Niechaj nas lepiej twój piorun wystrzela
Lub żywych ziemia pogrzebie.
Wtem jakaś białość; nagle mię otoczy,
Dzień zda się spędzać; noc ciemną,
Spuszczam ku ziemi przerażone oczy,
Już ziemi nie ma pode mną.
Takeśmy uszły zhańbienia i rzezi;
Widzisz to ziele dokoła,
To są małżonki i córki Świtezi,
Które Bóg przemienił w zioła.
Białawym kwieciem, jak białe motylki,
Unoszą się nad topielą;
List ich zielony jak jodłowe szpilki,
Kiedy je śniegi pobielą.
Za życia cnoty niewinnej obrazy,
Jej barwę mają po zgonie,
W ukryciu żyją i nie cierpią skazy,
Śmiertelne nie tkną ich dłonie.
Doświadczył tego car i ruska zgraja,
Gdy piękne ujżawszy kwiecie,
Ten rwie i szyszak stalony umaja,
Ten wianki na skronie plecie;
Kto tylko ściągnął do głębini ramię,
Tak straszna jest kwiatów władza,
Ze go natychmiast choroba wylamie
I śmierć; gwałtowna ugadza.
Choć; czas te dzieje wymazał z pamięci,
Pozostał sam odgłos kary,
Dotąd w swych baśniach prostota go święci
I kwiaty nazywa cary.
To mówiąc pani z wolna się oddala.
Topią się statki i sieci,
Szum słychać; w puszczy, poburzona fala
Z łoskotem na brzegi leci.
Jezioro do dna pękło na kształt rowu,
Lecz próżno za nią wzrok goni,
Wpadła i falą nakryła się znowu,
I więcej nie słychać; o niej.
1820-1821
Logged
The piano is an orchestra with 88...... things, you know.
Sign-up to post reply
Print
Pages: [
1
]
Go Up
For more information about this topic, click search below!
Search on Piano Street